Bieszczadzkie Cerkwie Drewniane (fragment trasy R101)
Bojkowie
Bojkowie to grupa etniczna górali pochodzenia rusińskiego i wołoskiego, zamieszkująca Karpaty Wschodnie, na wschód od linii Cisna-Baligród-Ustrzyki Dolne w Bieszczadach do doliny Łomnicy w Gorganach. Na zachodzie sąsiadowali z Łemkami, na wschodzie z Hucułami. Bojkowie byli wyznania grekokatolickiego. Cerkwie budowane były w niemal każdej wsi. Bojkowie zostali wysiedleni na Ukrainę podczas akcji „Wisła” w 1947 r. i wtedy też spalone bieszczadzkie cerkwie. Ocalały w większości cerkwie Bojkowskie. Skąd taka różnica? Ano stąd, że po wojnie tereny wokół Ustrzyk Dolnych i Lutowisk należały do Związku Sowieckiego i nie objęła ich akcja „Wisła”. Granica przebiegała pomiędzy Ustianową Dolną i Górną i dalej wzdłuż Sanu. Tereny te uzyskaliśmy w 1951 r. i dzięki temu mogliśmy się udać na wycieczkę szlakiem cerkwi Bojkowskich.
Cerkwie Bojkowskie
Cerkwie Bojkowska to drewniane budowle o charakterze trójdzielnym (babiniec, nawa, prezbiterium). W przeciwieństwie do cerkwi łemkowskich, które są przykryte jednym dachem, cerkwie Bojkowskie mają niezależne kopułowe dachy nad każdą częścią cerkwi. Kopuły mają kształt ośmioboczny lub czworoboczny. Dzwonnice cerkiewne są na ogół konstrukcjami wolnostojącymi.
Cerkiew św. Michała Archanioła w Smolniku.
Będąc w Smolniku koniecznie trzeba odwiedzić cerkiew św. Michała Archanioła, wpisaną w 2013 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jest to dawna cerkiew greckokatolicka pochodząca z 1791 r. Reprezentuje ona tzw. typ bojkowski charakteryzujący się tym, że wszystkie części budynku (babiniec, nawa główna, prezbiterium) są nakryte odrębnymi namiotowymi dachami, zwieńczonymi cebulastymi kopułkami z krzyżami na szczytach. Całość okala okap. Cerkiew z oddali przypomina arkę lub łódź.
Andrzej przepytał nas, dlaczego cerkwi nie spalono w 1947 roku w ramach akcji „Wisła”? Odpowiedź jest prosta: bo była zagranicą. W pierwszych latach powojennych granica przebiegała wzdłuż Sanu, a więc Smolnik, Lutowiska i Ustrzyki Dolne należały do ZSRR. Ten region uzyskaliśmy w wyniku zamiany z 1951 roku (w zamian za Grzędę Sokalską). Ludność wysiedlono do ZSRR, a opuszczona świątynia wraz z cerkiewnym cmentarzem została zdewastowana. Ikony wywieziono do Lwowa, a resztki wyposażenia do składnicy pocerkiewnych ruchomości w Łańcucie (ikony Apostołów Deesis do dziś znajdują się w muzeum w Łańcucie). Andrzej i Małgosia wspominają lata siedemdziesiąte, kiedy byli w Smolniku. Cerkiew zamieniona była na magazyn, drzwi zamknięte na kłódkę, miała powybijane okna. Od 1974 r. cerkiew stała się kościołem rzymskokatolickim, wnętrze przebudowano na potrzeby liturgii łacińskiej, świątynię gruntownie odnowiono i dzisiaj w pełni zadbana jest udostępniona do zwiedzania.
Wzdłuż Sanu udaliśmy się do Chmiela, gdzie znajduje się druga ocalała cerkiew.
Cerkiew św. Mikołaja w Chmielu
Cerkiew św. Mikołaja w Chmielu można nazwać dwukrotnie cudownie ocaloną. Została ona wzniesiona w 1906 r. jako cerkiew greckokatolicka.. Ponieważ była położona po radzieckiej stronie Sanu, to nie podlegała spaleniu w 1947 r. w ramach akcji „Wisła”. Po wymianie terenów nadgranicznych w roku 1951 została przejęta przez Polaków i służyła za magazyn Ochotniczej Straży Pożarnej. Decyzją władz polskich została przeznaczona na spalenie w 1968 roku na potrzeby filmu „Pan Wołodyjowski” (który był kręcony koło Lutowisk). Chmiel został wybrany na miejsce kręcenia scen pożaru Raszkowa. Uzyskano zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków w Rzeszowie na spalenie cerkwi. Doprowadziło to do silnych protestów środowisk konserwatorskich zakończonych na szczęście rezygnacją z pomysłu. Obiekt obecnie służy jako kościół rzymskokatolicki pw. św. Mikołaja.
Dolina Sanu
Bieszczadzka Koza
Na wzgórzu za cerkwią w Smolniku znajduje się kozie gospodarstwo Państwa Dybowskich. Jak wieść głosi, w „Bieszczadzkiej Kozie” powstają jedne z najlepszych kozich serów w Bieszczadach.
Kuchnia regionalna
Zapraszamy na kuchnię myśliwską do karczmy „Wilcza Jama”. Właścicielem jest pan Andrzej Pawlak – najsłynniejszy bieszczadzki myśliwy. Wystój karczmy stanowi kilkadziesiąt wypchanych zwierząt i setki rogów. Świeże produkty, miła i fachowa obsługa plus nienaganna czystość oraz klimat miejsca dopieszczą każdego turystę. Gdy zasiądzie się na tarasie z widokiem na wszechobecną tu dziką przyrodę, naprawdę można beztrosko odpocząć i rozsmakować się w oferowanych potrawach.
Polecamy rosół z bażanta z domowym makaronem, zupę myśliwską z jelenia, gulasz z sarny z borowikami oraz pierogi z jagodami. Zamówiliśmy kiedyś pstrąga duszonego w warzywach i obserwowaliśmy jak ktoś wyławiał ryby z pobliskiego stawu hodowlanego, sprawiał je na miejscu i w wiaderku zanosił do kuchni. Nie ma chyba lepszej gwarancji dla świeżości produktów.
Pożyteczne informacje
- Wilcza Jama, Smolnik, domki do wynajęcia, karczma
- Bieszczadzka Koza, Smolnik 25, Lutowiska